Forum dyskusyjne

Nasza relacja

Autor: timon76   Data: 2024-03-01, 12:40:12               

Witam . Chciałbym przedstawić wam swoją historię. Ta historia jest jak wiadomo z mojego punktu widzenia.. wszystko zaczęło się jakieś 15 lat temu.wtedy poznałem swoją obecna żonę i mamę naszej córki. Żona już na samym początku wiedziala też że mam starsza córkę z poprzedniego związku. Starałem się jak mogłem zajmować opiekować starsza córka. Być dla niej ojcem. Byłem przekonany że moja tak ja nazwe" nowa zona" rozumie moje stanowisko i potrzebę poświęcania się córce. Córka przyjeżdżała do mnie średnio co dwa tygodnie na weekend. Sam nie wiem kiedy i teraz nie pamiętam dokładnie kiedy i w jakich okolicznościach moja żona się szybko do mnie wprowadziła. Sądzę że koło 3 miesiąca znajomości. No ale jakoś to było. Po 2 latach już wspólnego mieszkania postanowiliśmy że wyjeżdżamy za granicę. Mieszkamy za granicą do tej pory. No i jak to chyba najczęściej bywa na wakacje jeździliśmy do Pl do rodziców żony ( ja nie miałem już rodzicow) wszystko pięknie ładnie ugoszczony. Wszyscy się cieszą że moja żona przyjechala. Ok tłumaczyłem to sobie ze może poprostu się cieszą a że ja jednak ziec to nie będą tego aż tak okazywać jak przy córce. Ale na serio czułem się wtedy jak tzn kierowca. Który przywiózł ich córkę a teraz spokojnie czeka. Inna sytuacja kiedy to przy kielichu wódki mojej żony tata wiele razy zwracał się do mnie ty dupku. Fakt to było po alkoholu. I wiele lat nie zdawałem sobie z tego sprawy . Ale wg mnie nawet pod wpływem alkoholu nie powinno być takiego słownictwa. Rozmawiałem z zona na ten temat . Stwierdziła że zna obie te sytuację i wie że jej rodzice chcieli dobrze. A ten zwrot to też moja wina bo z nim wypiłem. A na końcu przecież to było tyle lat temu . Ty nie umiesz wybaczyć pogodzić się zapomnieć. Parę lat później urodziła się nasza córka. Pamiętam wtedy ciężko pracowałem nie fizycznie ale czasowo. Większość to był tryb pracy nocny. Ale tuz po narodzinach coś zaczęło Się zmieniać psuć między nami. Poprostu czułem że moja żona się odemnie oddala a zbliża się do rodziców. Ja wszystko rozumiem szczerze i ja podziwiam. I zawsze szanowalem. Ale wtym czasie kiedy zona urodziła był czas kiedy było więcej pracy . Teraz sobie tak myślę i przypominam jak leżeliśmy w łóżku ( rozumiem zmęczona) to dlaczego wtedy wolala z mamą pisać niż porozmawiać spędzić czas że mną. A ja z nią.denerwowalo mnie to . Już myślałem że poprostu skończyło się wszystko. Próbowałem już wtedy rozmawiać ale nic to nie dało. Żona nie miała sobie nic do zarzucenia. Nie chciała słuchać wogole. I w ten oto sposób dostałem depresji. . Był wywiad o co z czym problem itd. Ale psycholog stwierdzil że to nie to to przez dzieciństwo. Ok pracowałem ciężko nad sobą. I w końcu usłyszałem pytanie. Czy jestem w stanie zrobić wszystko dla zony?
Teraz z perspektywy czasu uważam że to dziwne. Ok to inna historia z przed 3-4 może lat. Jeden z braci mojej żony bardzo mnie męczył o pomoc w znalezieniu pracy . Pomyślałem ok zo a bedxie miała bliżej brata a nasza córka wujka. I źle się to dla mnie skoczyło. Zaczął mi dupe obrabiać gdzie się dało. Jak się dało. I na końcu jeszcze skrzywdzić emocjonalnie moja córkę. ( poprostu ja olał a małe 4 letnie dziecko czekalo obievcywal i to duzo a slowa nie trzymala . Mala cierpiala.) miałem dość powiedziałem żonie że tak się nie robi i nie będzie . Przyznała mi rację. Brat żony przestał przychodzić ale w końcu mu wybaczyła i jest znowu super między nimi. A mnie żona się pyta dlaczego ja nie chce się z nim widywać. Moja odp bo w moim doświadczenie jest fałszywy. I tu żona znowu zła na mnie jak to to ona ma zrezygnowac z rodziny bo ja twierdzę że jest fałszywy? Nigdy nie robiłem coś pod górkę czy zabranilem ale jakiś czad temu sytuacją problem nie był już pod kontrolą. Moja żona z córka zaczęły dość często jeździć do Pl.
6 x w roku na 7-10 dni. Ja na wakacjach bylem ostatni raz z 4 lata temu. Kiedy rozmawiałem z nią o tym to " dostałem kare" nie wolno mi zawozić odbierać córki że szkoły i zajęć pozalekcyjnych. Raz też była sytuacją na lotnisku razem wszyscy wracaliśmy do domu. Pod lotniskiem nasza córka powiedziała z płaczem że chce do babci . A moja żona? Poprostu jej odpowiedziała jak będziesz chciała mieszkać u babci mama pojedzie z tobą. O mnie cisza. Ponad rok temu miałem wyjazd zawodowo do Pl na 3 dni max. Moja żona stwierdziła że ona załatwi mi nocleg. Załatwiła. U swojego brata. Stwierdziła że więcej pieniędzy zostanie w kieszeni. Dalej sprawy potoczyły się szybko. Powrót do domu i szybki telefon od jej brata że ukradłem mu duża ilość pieniędzy z domu. Jeśli się nie przyznam to powie wszystko żonie. Powiem tak z mojego punktu widzenia rodzice zawsze będą rodzicami ale nawet nie porozmawiali z nim. Koleś groził mi przez telefon że mnie zabije a moja żona opd że rozmowa nie ma sensu. Z tego wszystkiego nabawiłem się zawału serca. Teraz kazda próba rozmowy kończy się że jestem dzieckiem a nie dorosły. Ze nie potrafię wybaczać. Ze ona nie ma sobie nic do zarzucenia i ma tego dość. Nie chcę rozmawiać o przeszłości tylko o nas że to tyczy naszego wsp9lnego dobra. Itd.
To jest wersja wydarzeń z mojej strony. Moja żona uważa całkiem inaczej. Jeśli bedxie opinia że to niestety moja wina bo ja jestem naprawdę zaburzony ( tak od lat twierdzi moja zona) przyjmę to na klatę i dam jej spokój . Teraz jest temat żony rodzice chcą przyjechać za jakiś czas do nas. Ale ja nie chce. Ja od ponad roku do nich nie jeżdżę. Nie rozmawiam bo nie mam o czym. Ale ja nie zabraniam wogole przyjazdu. Mieszka tu ich syn gdzie mogą się zatrzymać. Ale ja słyszę od żony że ja nie liczę się z tym co ona chce i potrzebuje.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku
  • Nasza relacja - timon76, 2024-03-01, 12:40:12