Artykuł

Katarzyna Elsner

Katarzyna Elsner

Wychowanie dzieci według Janusza Korczaka


Korczak przede wszystkim przeciwstawia się wymaganiom współczesnego świata. Zaraz na początku publikacji "Jak kochać dziecko" zaznacza, że nie zamierza dać gotowej recepty dotyczącej prawidłowego wychowania dziecka. Jego celem jest pobudzenie do refleksji. Ostrzega przed szybkim przekartkowaniem książki, aby odnaleźć w niej bezpośrednią odpowiedź na nurtujące pytania. Myślę, że jest to najlepszy dowód na jego niekonwencjonalność, sprzeciw wobec współczesności. W świecie "fast", w świecie, gdzie chcemy mieć wszystko szybko, jasno, gdzie nie potrafimy czekać czy szukać odpowiedzi "między wierszami", Korczak stanowczo mówi "nie".

Poza tym Korczak sprzeciwia się "tradycyjnemu" sposobowi wychowania. Walczy o prawa i niezależność dziecka. Z niechęcią patrzy na zamykanie dziecka w "ramy" - tyle czasu ma spać, tyle jeść i tyle ważyć. Korczak wierzy w mądrość natury; jest przekonany, że dziecko "gdzieś w środku" najlepiej wie kiedy i ile czasu ma spać, jak dużo jeść. Przestrzega przed ścisłym trzymaniem się wytycznych znajdujących się w "mądrych" poradnikach dla młodych mam czy zaleceniom lekarza.

Kolejną ważną kwestią poruszaną przez Korczaka jest indywidualne traktowanie dziecka oraz warunków, w jakich ono żyje. Zwraca on uwagę na to, że nie może z góry podać recepty na trudności związane z wychowaniem dziecka, nie znając go. Zwracając się z prośbą o radę w tej kwestii, konieczne jest, aby "pomagacz", przed udzieleniem pomocy, poznał dziecko, jego rodziców i środowisko życia. Myślę, że jest to bardzo ważne stwierdzenie. Zgadzam się z nim całkowicie. Każde dziecko jest inne, każde wychowuje się wśród innych ludzi, w innym otoczeniu. Dzieci nie są maszynami, sprzętami, które w ten sam sposób zostały zaprogramowane w fabryce i w danej sytuacji na pewno zachowają się w określony sposób. Dodatkowym potwierdzeniem tej tezy jest pogląd Korczaka, że nie można powiedzieć w jakim wieku dziecko powinno chodzić, mówić itp. - według autora umiejętności te zdobywane są wówczas, gdy po prostu zaczynają się kształtować. Dodatkowo Korczak zauważa, że dziecko wcześnie zaczynające mówić, może okazać się "głuptasem" i odwrotnie - gdy pierwsze słowa, rozumiane przez dorosłych, wypowiadane są w późnym wieku, nie przesądzają o niewielkiej inteligencji i późniejszych problemach życiowych (w tym również np. dotyczących zdolności szkolnych).

Jednak paradoksalnie Korczak jednocześnie w pewnym stopniu wpisuje się w nurt współczesnego myślenia o wychowaniu. Dlaczego?

Coraz częściej poruszany jest problem indywidualizacji, podmiotowości dziecka. Pedagodzy walczą o to, aby na dziecko patrzeć jak na odrębnego człowieka - z niepowtarzalnym sposobem bycia, odrębnymi prawami i obowiązkami. Przeciwstawiają się przyjmowaniu poglądu, że dziecko jest "małym dorosłym". Obecny w naszym życiu (w dużym stopniu za sprawą mediów) jest pogląd, że dziecko jest inne (nie oznacza to, że gorsze) niż dorośli i powinno mieć prawo do pełnego, radosnego przeżycia okresu dzieciństwa. Korczak, moim zdaniem, dołącza się do tych głosów. On również zauważa niepowtarzalną i wyjątkową naturę dziecka. Zwraca uwagę na jego odrębność w świecie.

Ważnym problemem, poruszanym przez Korczaka, jest także problem "przynależności" dziecka. Bardzo często (zwłaszcza w sytuacji, gdy dziecko - osiągając sukcesy - jest dumą rodziców) rodzic przedstawia znajomym dziecko jako "swoje" - "spójrzcie, to jest właśnie moje dziecko". Korczak silnie przeciwstawia się takiemu traktowaniu dzieci - one są swoje, nie są niczyją własnością - jedynym momentem, który może podlegać dyskusji na ten temat, jest okres ciąży - jednak tutaj Korczak nie wyraża się całkiem jednoznacznie (najpierw sugeruje, że w okresie ciąży można nazwać dziecko swoim, jednak kawałek dalej czytamy, że w żadnym razie nie możemy dopuścić do takiej sytuacji).

Bardzo poruszyła mnie myśl Korczaka na temat popełniania przez współczesnych rodziców "dzieciobójstwa". Korczak uważa, że obecnie, wskutek tego, że młodzi małżonkowie decydują się średnio na dwoje, a nie dwanaścioro, dzieci, zabijają dziesięcioro (tych dziesięcioro, na które się nie decydują). Uspokoiło mnie nieco stwierdzenie, że "należy wychowywać nie te dzieci, które się nie urodziły, a te, które się rodzą i żyć będą". Myślę, że decyzje dotyczące liczby potomstwa muszą być przemyślane i dojrzałe. Decyzje o poczęciu kolejnego dziecka tylko dlatego, że "zabiję je, jeśli nie urodzę kolejnego dziecka" są bezmyślne i karygodne. Bardzo często spotykamy się z krytyką dotyczącą sposobu traktowania i warunków, w jakich żyją dzieci. Czy nie będąc w stanie zapewnić godziwych, "ludzkich" warunków życia kolejnemu dziecku, powinnam się na nie godzić, tylko dlatego, żeby po prostu się urodziło? Moim zdaniem ważniejsze jest to, aby już urodzone dzieci mogły dorastać w radości, miłości i - nawet jeśli nie w bogactwie - to przynajmniej w dostatku umożliwiającym najedzenie się, ubranie w czyste, "ładne" ubrania i nie skarżące się na nadmierną biedę. Z tego względu wolałabym jedynie czytać drugą część wypowiedzi Korczaka - warto skoncentrować się na wychowaniu dzieci, które urodziły się, nie myśląc o tych, które nigdy nie zostały nawet poczęte lub, w najgorszym razie, zmarły.

Wydaje mi się, że warto zwrócić uwagę na poglądy Korczaka. Przedstawia on oczywiste kwestie, ale - przez swoją oczywistość - aż trudne. Często nie zwracamy uwagi na kwestie, o których Korczak nam krzyczy. Pomaga dostrzec w dziecku istotę wyjątkową i - osiągając swój cel - zmusza do refleksji. Pomimo tego, że nie jest ideałem i nie ze wszystkimi jego poglądami zgadzam się, szanuję go bardzo ze względu na jego zaangażowanie w pracę z dziećmi i dbałość o ich potrzeby.




    Autorka jest magistrem pedagigiki. Zaocznie studiuje także dziennikarstwo i komunikację społeczną. Jej pasją jest pisanie. Interesuje się psychologią i socjologią oraz kocha psy i konie.



Bibliografia


  • Korczak Janusz, Jak kochać dziecko, wyd. Jacek Santorski & CO, Warszawa 1992.




Opublikowano: 2011-07-17



Oceń artykuł:


Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Skomentuj artykuł