Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: Światełko

Autor: felka4   Data: 2009-03-03, 22:33:08               

Aha, no tak, jak zawsze emocji i racji'ś pełna :) wzruszyłam się nad tymi patykami
Czyli dla mnie to dorzucanie do ogniska jest dopiero drogą do ... (tak, na wszelki wypadek cos trzeba robić), a dla ciebie - jest już życiem z ... ?
Że jak dorzucam do ognia, mówisz, że to już z wewnętrznego światła? z boskiego promienia? Pewnie tak. Ale raczej tylko z jednego promienia, to jeszcze nie ze źródła, niemożliwe żeby tak ze źródła trzeba było w pocie czoła i mozole.., gdyby tak już cały był nami, w nas to przecież łatwiej by było żyć niż się żyje :) A poza tym, faktycznie że w depresyjnym stuporze i zobojętnieniu - nie dorzucę nic z wewnętrznego źródła, a więc jeśli ma być sprawiedliwie - to i jakiś promień musi spłynąć z zewnątrz. (To ja zostanę przy tym, że On jest wszędzie :)), wewnątrz i na zewnątrz)

To światełko, ono się nazywa miłość, najpierw własna oczywiście, tylko czy jej żar wykrzeszę z tarcia patyków czy spłynie z góry, bo bajka mówi że z góry..., nawet w stuporze, i nic już nie wymyślimy mądrzejszego :/ nie tacy nie wymyślili :)) bo to jak zawsze- nie na myślenie.
Ale mi jakoś pomaga ta myśl, że ona dawno już spłynęła ta miłość na mnie, od narodzin, że złe oko ją co prawda zasłoniło skutecznie, ale jeśli ona w środku już jest, i czeka, jak mówi autorka, czy też ja jestem na tej jej dłoni, toż do licha- tak blisko, tylko wziąć, po co trzeć, dlaczego nie biorę? a ty już bierzesz - dlaczego nie bierzesz pełnymi garściami? I wkoło macieju, dlaczego, dlaczego
Lepiej dzień dobrze przeżyć niż napisać...

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku