Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowaną wiadomość

RE: Pierwszy przypadek eutanazji alkoholika w Holandii

Autor: mimbla1   Data: 2016-12-06, 21:19:43               

Basti, nie do sklepu ale do placówki medycznej. Jeszcze nie, ale w Holandii jest właśnie rozpatrywany projekt dalszego poszerzenia dostępu do tej "usługi medycznej'. O pacjentów w wieku starszym, którzy "swoje życie uznali za spełnione". Ja tego nie wykombinowałam, to jest ich definicja. Z ich rządowego projektu.
Nawet w pierwszych uregulowaniach dotyczących eutanazji legalnej nic nie było o jakiejś terapii czy psychologach.
Było 6 warunków, które cytuję:

"• Lekarz jest przekonany, że prośba pacjenta o dokonanie eutanazji jest dobrowolna i została głęboko przemyślana.

• Cierpienie pacjenta jest nie do zniesienia i bez szans na poprawę (wspomniane dwa słowa: ondraaglijk oraz uitzichtloos)

• Lekarz poinformował pacjenta na temat jego sytuacji oraz perspektyw (lub ich braku) na wyleczenie

• Pacjent i lekarz doszli do wniosku, że dla pacjenta nie ma żadnego innego sensownego rozwiązania

• Lekarz zwrócił się do co najmniej jednego, niezależnego lekarza, który zbadał pacjenta. Ten inny lekarz złożył następnie pisemne oświadczenie na temat sytuacji pacjenta.

• Lekarz przeprowadził eutanazję lub pomógł pacjentowi w samodzielnym zakończeniu życia w prawidłowy sposób z medycznego punktu widzenia."

Tak było. I początkowo faktycznie z eutanazji korzystali w przytłaczającej większości pacjenci w terminalnym stadium choroby nowotworowej. Teraz jest znacznie łatwiej o eutanazję i kierunek zmian jest jasno widoczny - poszerzanie dostępności i zwiększająca się aprobata społeczna. Przy okazji - liczba samobójstw w Holandii od czasu wprowadzenia legalnej eutanazji nie spadła.

Moja matka wcale nie poszła do psychiatry. Nie było siły ją przekonać. Ani do psychologa. Lekarz pierwszego kontaktu to tyle, ewentualnie kardiolog, dentysta i okulista. Jej trzeba było pokazać, że jej osobiste życie ma sens mimo tego i tamtego. Co wymagało czasu, zdecydowanej postawy oraz uporu. I łatwe nie było, zwłaszcza że matka moja jest totalnie niewierząca i żaden duchowny na nią wpływu wywierać nie miał szans.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku