Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowaną wiadomość

RE:sams25

Autor: mimbla1   Data: 2016-12-10, 18:39:18               

1. Wolna wola istnieje albo nie, ale to zagadnienie dla filozofii. A tu mamy sytuację prawa stanowionego. Prawnego umocowania eutanazji. Wolna wola nie jest terminem nieznanym prawu - ale prawo zauważa iż podlega ona między innymi znanym i oczywistym ograniczeniom. Decyzja wolnej woli , jeśli zostanie wykazane iż została podjęta pod wpływem uzasadnionego strachu osoby tą wolę wyrażającej albo pod wpływem błędu, jest możliwość unieważnienia takiej decyzji. Z eutanazją tak się nie da.

Śmierć ciała jest faktem nieuchronnym. Złem czy przejściem czy wyzwoleniem czy ostateczną nicością...to już kwestia wiary, nie wiedzy.

2. Chiny są na skalę makro z racji rozmiarów. I populacji i obszaru. Ich demografia to skala światowych zmian podobnie jak ich poziom zanieczyszczeń i inne takie.
Ograniczyli urodzenia brutalnie i na sporą skalę i co mają? Ano cały szereg problemów różnych, na przykład:
-dysproporcję płci obywateli, brak kobiet. Ciąg dalszy - handel kobietami na skalę dla Chin właściwą czyli dużą. Problem rozlazł się rzecz jasna na państwa ościenne. I kłopot z dziurą demograficzną, bo do rodzenia dzieci kobiet potrzeba, a ich już teraz brak i lepiej przez jakiś czas nie będzie.
- brak rąk do pracy - już się przyznali oficjalnie do deficytu. A że gospodarka ich opiera się w dużym stopniu na taniej sile roboczej - problem jest. Nie tylko ich, nasz też. Przewidywany deficyt za lat 20 - co najmniej 150 mln. Skala jak w Chinach. Z tym łączy się problem wydolności systemu emerytalnego, co jest oczywiste i znowu - na skalę makro.
- dehumanizacja relacji rodzice - dzieci. Handel dziećmi. Dziecko jako towar, porwania dzieci, sprzedaż dzieci tzw. adopcyjna. Też na skale makro.
- wcale nie tak ograniczyli przyrostu jak sądzili czyli trudna do oszacowania liczba tzw. heihaizi czyli obywateli nie zarejestrowanych, w znacznej części analfabetów pierwotnych, bez żadnego zawodu i kwalifikacji. Oczywiście jak to w Chinach liczymy w milionach, ale tylko szacunkowo, bo jak tu dokładnie policzyć osoby formalnie nie istniejące? Co nie oznacza że się nie mogą te osoby rozmnażać. Kontrola urodzeń dała, o paradoksie - utratę kontroli.
To tak w dużym skrócie, bo szkód jest więcej, a zysk wątpliwy.

3. Jakby eutanazji dokonywał urzędowy kat to by było wykonanie wyroku. Wyrok wykonuje się na winnych i osądzonych prawomocnym wyrokiem. Wola skazanego nic tu nie ma do roboty. Zgadzasz się na koncepcję, że osoba chcąca eutanazji jest osobą winną i skazaną prawomocnym wyrokiem?
Kat zawsze był społecznym pariasem. Tolerowanym ale żyjącym na marginesie społeczności. Na to by lekarze dokonujący eutanazji nie poszli.

4. Nie o to mi chodziło, czy Cie zdanie czyjekolwiek interesuje. Bóg chrześcijański jest ściśle określony. Argumenty płynące z dowolnego systemu wierzeń dla osoby nie podzielającej tych wierzeń są z definicji bez sensu.
Ty pisałaś o jakimś Bogu, co może powołać do samobójstwa. Chrześcijański nie może. Inny, może i podobny do chrześcijańskiego - może, jeśli go takim stworzysz bądź jeśli taki akurat istnieje, a chrześcijański nie. ten co powołuje do samobójstwa to już nie Bóg chrześcijański tylko Twój, albo czyjś inny.

5. Na jakiej podstawie twierdzę, że osoby poddane eutanazji ktoś zmusił? Nie twierdzę. Tak samo jak nie mam podstaw do twierdzenia, że żadna z tych osób nie działała pod presją. Ty czynisz założenie że żadna z tych osób nie została zmuszona czy nakłoniona - a ja wiem , że nie wiem. Oraz że jest to możliwe. Presja, nakłonienie, brak pomocy stosownej. Gdyby eutanazja była traktowana jako zabójstwo, gdyby każda z tych śmierci była przedmiotem postępowania wyjaśniającego - może bym miała mniej wątpliwości w tym względzie.

6. To, że dla mnie życie jest wartością nie oznacza z automatu, że uznaję iż zawsze wszystko by się jakoś dobrze ułożyło. Natomiast wiem, że jeśli coś zaistnieje, na przykład czyjaś śmierć, następuje nieodwołalna zmiana całości. I nie mam żadnej możliwości dowiedzenia się, co by było gdyby. Jaki ta zmiana i na co wywrze wpływ. No to niech się zmienia zgodnie z naturalnym biegiem rzeczy, dla zachowania ogólnej harmonii.
Nie mam żadnych podstaw do twierdzenia, że samobójca odrzuca życie jako wartość. Bo nie jestem nim/nią. Mogę co najwyżej spekulować ewentualnie przypisywać osobie popełniającej samobójstwo swoje własne postrzeganie, etykietkę czy sposób myślenia. Ani Ty ani ja nie mamy wglądu w kogoś w takim stopniu. Innymi słowy - Twoje twierdzenie, że "samobójca odrzuca życie jako wartość" nie jest uzasadnialne.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku